czwartek, 27 marca 2014

Nails time!



             Czyli o paznokciach słów kilka. Moja przygoda z zapuszczaniem i malowaniem paznokci zaczęła się w wakacje 2008. O dziwo po zdjęciu tipsów, które nosiłam jakiś czas. Nie długo, ale jednak. Zdjęłam je sama, ponieważ jeden odpadł podczas prac domowych. Nigdy wcześniej nie miałam długich paznokci, zawsze starałam się je ukrywać, bo mi się zwyczajnie nie podobały. Poza tym mania obgryzania była tragiczna.

           Zazdrościłam dziewczynom, które miały długie zawsze pomalowane pazurki. Jako, że fora internetowe i różne strony, które śledzę są pełne informacji o paznokciach zaczęłam się wgryzać w temat. I wzrok skupiłam na amerykańskiej marce Sally Hansen. W swojej ofercie odżywek mają sporo, ja zdecydowałam się na INSTANT STRENGTH. W tym czasie była dostępna w "Naturze". Czym prędzej pobiegłam i zaczęłam stosować. Już po kilku dniach zauważyłam poprawę. Paznokcie w końcu wyglądały tak jak chciałam. Za pomocą pilniczka nadałam im kształt i malowałam początkowo na dość jasne kolory nude.

        Budżet trochę cierpiał, bo kolekcja robiła się coraz pokaźniejsza, a kolory coraz odważniejsze. W tamtym okresie lubiłam lakiery polskiej marki INGLOT. Z czasem jednak okazało się, że nie są warte 20 złotych, które trzeba na nie obecnie wydać. Nie są tak trwałe jak lakiery jednej z moich ulubionych firm, czyli wcześniej wspomnianej Sally Hansen czy Essie.

     Z czasem zmieniłam kształt z prostokąta na bardziej "migdałowaty". Co do długości to również uległa zmianie, jeszcze w 2008 roku moje paznokcie były meega długie, teraz po sześciu latach zdecydowanie wolę nosić je krótsze. Paznokcie wyglądają o niebo lepiej. Nie ma dnia, żebym nie miała ich pomalowanych. Dostaję mnóstwo komplementów jaki to mam zadbane i ładne paznokcie. Jest to szalenie miłe (szkoda, że nie widzieliście ich kilka lat temu ;)

  Obecnie nie używam już Instant strength, zamiast tego Eveline 8w1, zamiennie "Paznokcie jak diament". Te specyfiki mogę polecić, pod warunkiem, że nie jesteście wrażliwe. Zawierają one FORMALDEHYD, czyli substancję toksyczną, która może przynieść skutki niepożądane. Ja nic takiego nie zauważyłam, ale bądźcie czujne!

Poniżej kilka zdjęć produktów o których wspomniałam :


Dostępna w "Naturze" cena ok. 20 złotych o ile dobrze pamiętam, jest też w Superpharm i oczywiście na ALLEGRO.

Dostępna w ROSSMANNIE, często jest w promocji, cena ok.12 złotych.

Moje ulubione lakiery:

Essie Fiji, dostępny w Superpharm za ok. 34 złote.

Kolejno Sally Hansen extreme wear w kolorze 420 Pacific blue:


i Rimmel salon pro nr 500 peppermint:







Na koniec na lakier zawsze kładę TOP COAT, przetestowałam ich sporo. W lutym tego roku odkryłam chyba moje KWC, czyli kosmetyk wszech czasów. Jest nim Sally Hansen Insta-Dri (nie nie mam żadnej współpracy z tą marką):






Zapewnia ładny połysk i przedłuża trwałość lakieru nawet do 5-6 dni.

Mogłabym pisać jeszcze długo, ale zatrzymajmy się tutaj, w razie jakichś pytań piszcie śmiało.

Buziaki Gosha :*





sobota, 22 marca 2014

Triki znane i nieznane




      Make- up nie jest dziedziną łatwą, ani jednowymiarową. Są techniki jak np airbrush, która wymaga precyzji i dokładności. Możemy jednak nieco ułatwić sobie zadanie. Służą do tego "magiczne triki", które po krótce tu opiszę.Wymienię też kilka rzeczy, których dla własnego dobra nie powinnyśmy robić.



1. Kredki do oczu, co zrobić, żeby były bardziej miękkie, wystarczy ją nieco pogrzać nad świeczką uważając, by jej nie stopić i gotowe ;)

2. Jak "ożywić" tusz do rzęs, który już trochę zasechł. Szczoteczkę wkładamy pod gorącą wodę na ok. minutę. Dzięki temu mascara się rozrzedzi i możemy jej z powodzeniem używać jeszcze jakiś czas.

3. Podczas malowania kresek na górnej powiece nie naciągajmy skóry, po co niepotrzebnie tworzyć zmarszczki.

4. Chcemy zrobić kreskę z tzw. "jaskółką", czyli przedłużeniem ku górze. Narysujmy kropkę na linii prowadzącej od dolnej linii rzęs do zakończenia brwi. Ołówek będzie sporym ułatwieniem. W zależności jak długa ma być "jaskółka" ta wysoko narysujmy kropkę.

5. Aby pomadka była trwalsza wypełnijmy usta konturówką, na nią połóżmy szminkę w ulubionym kolorze odciśnijmy nadmiar na chusteczce i jeszcze raz przeciągnijmy wargi pomadką. Efekt trwałości murowany.

6. Ważne!! Nie nakłada się podkładu pod oczami, to też sprzyja powstawaniu zmarszczek, pod oczami skóra jest szczególnie wrażliwa. Stosujmy na te miejsca korektory, mają o wiele lżejszą konsystencję i nie zrobią nam krzywdy.

7. Jeśli chodzi o róż,  czasem niechcący nabierzemy go za dużo na pędzel, aby uniknąć efektu "ruskiej lali"rozetrzyjmy granice pędzlem do pudru, lub do podkładu.

8. Podczas malowania rzęs nie wtłaczajmy powietrza do opakowania, produkt zbiera się ze ścianek buteleczki.

9. Oko powiększymy nakładając cielistą kredkę na linię wodną.

10. Oczy blisko osadzone, nic prostszego, jasny metaliczny, albo perłowy cień w wewnętrzny kącik i sprawa załatwiona.

11. Utrwalanie makijażu lakierem do włosów, nigdy większej bzdury nie słyszałam, do tego typu zabiegów przedłużających trwałość naszego dzieła używa się fixerów w spray'u. Polecam KRYOLAN.

12. Jak dobrać kolor podkładu do naszej karnacji, przede wszystkim wszelkie drogerie i perfumerie do tego nie sprzyjają (sztuczne światło). Nigdy nie na nadgarstku, zawsze na linii żuchwy, albo na szyi.

Trików jest mnóstwo i można by pisać godzinami. Dałam przykład tych, które uważam za najistotniejsze. Mam nadzieję, że się przydadzą, w końcu każda z nas chce wyglądać jak najlepiej.







Do następnego

Wasza Gosha :*

poniedziałek, 17 marca 2014

Kilka słów o pielęgnacji twarzy





    Z pielęgnacją twarzy jest jak z myciem zębów. Jeśli będziemy się do niej przykładać, skóra odwdzięczy się nam ładnym wyglądem. Nie traktujmy jej po macoszemu, śpiąc w makijażu! Podstawa to dobre nawilżenie. Nie ważne czy masz skórę tłustą, suchą, mieszaną czy normalną. Każdy typ skóry potrzebuje odpowieniej dawki nawilżenia. Zawsze śmieszyły mnie opinie, że przy cerze tłustej najważniejsze jest wysuszanie i matowienie. Ok, rozumiem matowić strefę T (czoło, nos, broda), ale nie całość. Nadmierne wysuszenie prowadzi do podwójnej produkcji sebum i w rezultacie mamy jeszcze bardziej świecącą się buzie.

  Rano zaczynam od "obudzenia" buzi pianką ze STAREJ MYDLARNI o pięknym zapachu pomarańczy.

 Do codzienniej porannej pielęgnacji polecam coś niedrogiego, a skutecznego, rodzima marka ZIAJA, krem 25+ (nie obawiajcie się nie zawiera składników aktywnych, które u młodszych spowodują zmarszczki jak u 50 +). Ma działanie nawilżająco- matujące, więc dwie korzyści w jednym. Dodatkowo ma delikatny, przyjemny zapach. Cena ok. 10 zł





Kolejny krok to krem pod oczy. Niezależnie od wieku należy tą wrażliwą strefę nawilżać i odżywiać. Z własnego doświadczenia wiem, że często o tym zapominamy. Warto być w tym przypadku systematycznym, nie pożałujecie ;)

Przetestowałam sporo asortymentu drogeryjnego i aptecznego. Ostateczny wybór padł jednak na coś o czym w internecie huczy. Mianowicie masło shea. Jest to zbite, treściwe, dość tłuste mazidełko. Skóra chłonie je jak gąbka. Szukajcie w sklepach nternetowych typu BIOCHEMIA URODY. Ja swoje mam ze sklepu ORGANIQUE.

To tyle o poranku ;)

Wieczorem sprawa jest trochę bardziej skomplikowana.

Zaczynam od demakijażu. Oczy płynem micelarnym, polecam ten z Biedry  seria Be beauty. Niedrogi,  a naprawdę dobry. Następnie idzie w ruch żel tutaj polecam LA ROCHE POSAY EFFACLAR i Eucerin Dermopurifyer. Oczyszczają skórę z resztek makijażu, nie wysuszając jej przy tym.

W kolejności tonik z kwasem glikolowym ze strony http://www.zrobsobiekrem.pl/. Super złuszcza naskórek.

Wkońcu przychodzi czas na krem pod oczy, czyli moje masełko shea i krem. Wieczorem stawiam na olejki albo serum. Generalnie coś bogatszego w składniki aktywne. Jak wiemy nocą nasza skóra się regeneruje. Obecnie stosuję serum z melisą  i jojobą ze STAREJ MYDLARNI tu.

Jeszcze serum na rzęsy, by rosły dzielnie i tyle. Nie ma tych produktów wiele. Aha zapomniałabym dwa razy w tygodniu robię domową mikrodermabrazję, czyli złuszczanie mechaniczne. Wieczorne spa umilam różnymi maskami.

Mam nadzieję, że ktoś skorzysta i przetestuje któryś z polecanych przeze mnie kosmetyków.

Wasza Gosha :*
 



sobota, 15 marca 2014

Wiosno nadchodź!



   Wiosna to chyba moja ulubiona pora roku. Pewnie ze względu na to, że wiosną są moje urodziny. Z tą porą roku kojarzą mi się zmiany. Zawsze od początku marca staram się stworzyć tzw. Wish list. Zapisuję na niej rzeczy, które chcę albo kupić, albo zmienić w swoim życiu. W tym roku jest podobnie. Niektóre z nich są banalne, jak pędzle Real techniques, czy pas charakteryzatorski. Inne to kwestia mojej zmiany wewnętrzej.

   Aura na zewnątrz coraz przyjaźniejsza, można kreować ciekawe wiosenne stylizacje, poniżej kilka zdjęć z moją propozycją na cieplejsze dni. Oby jak najwięcej ich przed nami ;))












 Sukienka: Second hand

Sweter: New yorker

Płaszcz: no name

Buty: Colloseum

Torba: Parfois

Dodatki:
  zegarek: PARFOIS, naszyjnik: PARFOIS, bransoletki z koralików: PARFOIS, pierścionek I AM







 Buziaki Gosha ;*

czwartek, 13 marca 2014

My favourite brushes



   Makijaż stanowi dość ważną część mojego życia. Lubię zmiany, a dzięki niemu,  każdego dnia możemy wyglądać inaczej.

   Jest szereg osób,  które podziwiam -   między innymi siostry Pixiwoo, Tanya Burr, Lisa Eldridge  czy Goss make up artist. Czerpię z ich prac pomysły. Zawsze jednak staram się dodać coś od siebie, by nie kopiować, a jedynie się inspirować. Może dla niektórych,  makijaż jest bezsensownym marnowaniem czasu, tzw. "tapetowaniem się". Ja uważam, że to sztuka, jak malarstwo, ponieważ twarz jest pewnego rodzaju płótnem,  na którym tworzymy obrazy,  takie małe dzieła sztuki. Tak samo jak malarz czy rzeźbiarz potrzebują narzędzi, wizażyści potrzebują pędzli i wielu innych gadżetów, by ułatwić sobie zadanie.

 Od razu powiem, że nie posiadam w swojej kolekcji tysiąca pędzli, jakichś wysokopółkowych  zestawów po 1500 $. Mam narzędzia, które w zupełnośći spełniają moje oczekiwania. Nie są to też pędzle przypadkowe, kupione na allegro w cudownych zestawach, które bez urazy, ale nie nadają się do niczego. Włosie wypada z nich przy jednorazowym zetknięciu się z twarzą.

 Zamiast kupować je hurtowo, wolę odłożyć trochę pieniędzy na pojedyncze sztuki. Moimi ulubionymi markami są Zoeva, Maestro, Ecotools, Hakuro. Nie,  nie wystąpi tu nazwa MAC. Póki co nie stać mnie na pędzle tej marki. Planuję  zakup Real techniques, zwłaszcza tych do podkładu. Lubię mieć wybór,  kiedy kogoś maluję, ponieważ kształty oczu są tak różne,  dobrze jest dopasować do nich odpowiednie pędzle z odpowiednim włosiem etc.

 Poniżej wstawię zdjęcia pędzli,  które ukochałam sobie najbardziej i mogę je polecić z czystym sumieniem. Jeśli malujesz tylko siebie, czytasz to i myślisz sobie "PO CO MI TO WSZYSTKO?". Odpowiem tylko, że lepiej sobie ułatwiać, a dodatkowo makijaże oka z roztartymi, niewidocznymi granicami (przejściami koloru) wyglądają o niebo lepiej, naturalniej ;)

 Przede wszystkim,  mój od kilku lat ukochany pędzel do pudru z ECOTOOLS, jest mięciutki także nie zmasakrujecie sobie nim buzi, do dostania w Rossmannie za ok. 30 złotych:
Do podkładu nie używam gąbeczek, zdecydowanie częściej nakładam go palcami, a jeśli nie,  to pędzlem Hakuro H54, który zapewnia naturalne wykończenie, super wpracowuje podkład w skórę:





Do różu i bronzera zawsze wybieram 2 pędzle, ścięty do różu to Maestro 120:

Do bronzera ta sama marka numer 150:

Moje nowe odkrycie to niemiecka marka ZOEVA.  Staje się ona coraz bardziej popularna na YouTube i na blogach, zainteresowałam się nią i ja ;)  Pędzel jaki posiadam to smudger brush 226, służy do rozcierania kreski przy linii rzęs:





 Mam nadzieję, że ten krótki opis kogoś zaciekawi, w razie pytań piszcie, jeśli będę potrafiła odpowiem na wszystkie.


Całusy Gosha :*



poniedziałek, 10 marca 2014

It's Monday!


;)


      Kto jak kto, ale ja nie znoszę poniedziałków. Zwłaszcza kiedy muszę wstać rano i stawiać czoła codziennym obowiązkom i wyznaczonym zadaniom. Dziś, czyli w światowy dzień mężczyzn( wszystkiego dobrego Panowie ;)) poranek wyglądał nieco inaczej.
     Budzik o 7 rano z nutą Hucza brzmiał jakoś łagodniej, a promienie marcowego słońca przyjemnie grzały. Od pierwszych chwil wiedziałam, że to będzie dobry dzień. 

      Tak też było, po pracy mały spacer z moimi kochanymi współlokatorkami (linki z boku).

                                                               Oto kilka zdjęć z dzisiejszego wypadu: 






Buty są przehitem uwaga uwaga zakupione w Biedronce za 10 zł, wyglądem nie odbiegają od tych ze stron typu CZASNABUTY etc.




Pozdrawiam i jeszcze wiecęj słońca życzę.

sobota, 8 marca 2014

Garden of Eden


Dzień dobry, dzień dobry ;)


Za oknem piękna wiosna i kobiece święto. Tak więc i życzenia. Te najlepsze dla nas. Dla wspaniałych Pań. 

Aura zachęca do próbowania i tworzenia. Wyjście z łóżka przestaje wiązać się z trudem. Pierwszą myślą zaraz po przebudzeniu nie jest już: "dlaczego jest tak ciemno... pewnie zimno też.. zostaję tu!". Wiosna zachęca do tworzenia. Może właśnie dlatego jestem tutaj? Tu i teraz chcę tworzyć. Nie umiem pięknie pisać, śpiewam dla własnej przyjemności, gotowanie ograniczam do próbowania. Ale chcę tworzyć. Umiem malować. Umiem malować siebie, bo od tego zaczęła się moja makijażowa miłość. Kiedyś zakompleksiona nastolatka ukrywająca trądzik, dziś kobieta z bagażem doświadczeń i pomysłem na siebie. Umiem malować i chcę tworzyć. Czy potrzeba mi czegoś więcej? Owszem. Potrzeba mi inspiracji, godzin ćwiczeń, ciągłego doskonalenia. Bo umiem malować, ale chcę się rozwijać. Umiem tyle, ile udało mi się nauczyć przez kilka lat. Czy umiem dużo? Nie wiem. Ale ciągle chcę umieć więcej. 

Mieszkam z dwoma brunetkami. Mają piękne oczy i pozwalają mi doskonalić warsztat na sobie. Dlatego zapraszam Was do wiosennego makijażu, który wykonałam Karolinie. Na początek zdjęcie "przed", a tuż za nim prezentacja makijażu z paletką Sleek Garden of Eden.








Wykorzystane produkty:
- podkład Bourjois 1 2 3 Perfect nr 51 Light vanilla
- korektor Bourjois Healhty Mix nr 52 
- baza pod cienie Essence I <3 stage
- paletka cieni do powiek Sleek Garden of Eden
- puder MIYO transparentny sypki
- bronzer Maybelline Dream Terra Sun 03 bronze
- rozświetlacz Essence seria limitowana
- tusz Rimmel Scandaleyes Retro Glam
- paletka do brwi NYX
- pomadka KOBO nr 302 coral code 


Dziękuję za wsparcie tego rodzącego się blogowego projektu. Mam nadzieję, że nie zawiodę tych, którzy będą tu zaglądać. Pozdrawiam każdego serdecznie i zachęcam do udostępniania mojego bloga wśród Waszych znajomych, za co będę bardzo wdzięczna.

Gosha

piątek, 7 marca 2014

Na dobry początek!

Hej :)

Decyzja o powstaniu bloga zrodziła się już jakiś czas temu, mimo że jest ich w sieci mnóstwo chciałam zaistnieć w tej społeczności i ja.
Na imię mam Małgosia i w maju przekraczam magiczne 25 lat. Chciałabym skupić się głównie na dzieleniu się z Wami moimi pasjami, czyli szeroko pojętym makijażem i w mniejszym stopniu modą, za małe pieniądze,czyli :
I LOVE SECOND- HANDS 
Nie chcę nikogo kopiować,ale mam nadzieję, że moje triki makijażowe,pielęgnacyjne i ciekawe stylizacje rodem z LUMPEKSU przypadną Wam do gustu.
Na początek kilka moich zdjęć w stylu: poznajmy się :)



Do następnego!