poniedziałek, 8 grudnia 2014

Odkrycia kosmetyczne roku 2014



      Mój blog żyje własnym życiem. Piszę tylko wtedy kiedy dopada mnie wena twórcza. Właśnie nadszedł ten czas. Zbliża się koniec roku. Czas podsumowań, do głowy przychodzą myśli, może warto się podzielić nimi w internecie.


    Rok 2014 owocował w poznawanie wielu nowości. Myślę, że mogą być ciekawą inspiracją dla wielu osób. Jako kosmetyczna maniaczka nie wyobrażam sobie stosować cały czas tych samych produktów.
Jak tylko dostrzegam jakąś nowość ogarnia mnie pragnienie wypróbowania.


  Przedstawię kilka z nich, z nadzieją, że ktoś skorzysta i również będzie się cieszył używając ich.

Po pierwsze i najważniejsze mascara marki Miss Sporty Studio lash 3D Volumythic. Jedno słowo: CUDO! Nie wiem jak mogłam malować rzęsy innymi, ten tusz jest świetny, daje efekt jakiego oczekuję. Długie, gęste, podkręcone rzęsy. Jest tani to wielki plus. Dostępny w Rossmannie. Ma fajną szczoteczkę, która rozdziela, anie skleja. Wszystkie inne mascary zostały odsunięte na drugi plan.

To mój zdecydowanie numer jeden. Cena ok. 12 zł

Teraz miejsce drugie, wcale nie gorsze. Co prawda nie jest to odkrycie, ale powrót. Mowa o serum do rzęs Eveline Advance volumiere. Dodaje rzęsom gęstości nałożony pod tusz. Nakładany na noc odbudowuje włoski oraz je wzmacnia i pobudza wzrost. Cena ok. 15 zl, dostępne w Superpharm i osiedlowych drogeriach.



Pozostając przy temacie oczu, cienie. Przede wszystkim moja miłość do nowopoznanej marki Makeup revolution London. Kosmetyki, które posiadam to paleta cieni Death by chocolate. Jest stworzona w formie tabliczki czekolady, więc sama w sobie cieszy oko. Kolory są raczej codzienne, ale na wieczór też można coś zmalować ;) Konsystencja jest jak na cenę 39 złotych wspaniała. Kremowe, dobrze napigmentowane, nie osypują się. Idealne na prezent. Dostępne w drogeriach internetowych.




Wspomniana marka nie zawiodła mnie również swoim rozświetlaczem, Vivid baked highlighter w kolorze pink lights. Zostawia na skórze piękną taflę. Kusi mnie jeszcze odcień złoty. Cena 15 złotych.

Kosmetyki kosmetykami, ale co z narzędziami. W tym roku poznałam bliżej pędzle marki Zoeva. Nie mam ich wiele, ale które posiadam, spełniają moje oczekiwania w 100%. Ceny nie są zbyt niskie, ale za taką jakość warto płacić. Dostępne również w internecie.



 Teraz płynne przejście do makijażu ust. Szminki są moim nieodłącznym towarzyszem od jakiegoś czasu. Nie lubię błyszczyków, bo wszystko się do nich klei. Z pomadką jest inaczej, a przede wszystkim jest trwalsza. Moimi odkryciami tego roku są te matowe z Golden Rose. Mam dwie numer 07 i 23. Jak ogień i woda. Pierwsza codzienna, jasny róż, druga zaś ognista, fiolet, jesienny kolor który uwielbiam. Ceny 9,90 na stoiskach Golden i w małych drogeriach. Jeśli nie mat to zdecydowanie Maybelline w kolorze Pink punch numer 175. Trwałość i intensywność barwy za taką cenę (warto polować na promocje) jest do pozazdroszczenia.

   To tyle z "kolorówki", przejdźmy do pielęgnacji. Niestety miałam trudny rok. Wraz z moją problematyczną cerą. Wiele zawodów. Ogromne wysypy, zapchane pory. Nie jest tak łatwo z testowaniem pielęgnacji. Wychwalana przez wielu seria Ziaja Liście manuka okazała się u mnie porażką.

Uleczył mnie natomiast mój ukochany olej kokosowy. Przynosił ukojenie, nawilżał, pozostawiał skórę gładką i miękką. Nie zamienię go na nic innego. Cena 15 zł w Carreffour.



W tych "gorszych" chwilach mojej skóry z pomocą przychodziła mi też maseczka z glinki ghassoul zakupiona w Organique  na wagę. Wspaniale oczyszcza, zwęża pory, ale nie wysusza. Cena ok.12 złotych za 100g.

Słówko o paznokciach. Na lakier dla nabłyszczenia i przedłużenia jego trwałości kładę Top coat Insta Dri od Sally Hansen. Jest teraz o niebo bardziej dostępny (rossmann). Nie wyobrażam sobie manicure bez jego użycia. Nadaje pięękny połysk, sprawia, że lakier szybciej schnie. W tym przypadku nie zamierzam i nie planuję szukać czegoś innego, nowego. Cena ok.18złotych.

Nigdy nie pisałam o rzeczach do mycia ciała, ale o tym warto wspomnieć. Żel pod prysznic Dove purely pampering o zapachu pistacji <3 Cudo, zapach unosi się w łazience jeszcze długo po kąpieli, jest kremowy, doskonale nawilża, sama przyjemność. Żele tej marki często bywają w promocji, za 500ml płacimy ok. 8 złotych.


Rok dobiega końca, to może śmiesznie zabrzmi, ale minął mi tak szybko, że ledwo się zdążyłam obejrzeć. Wiele wspaniałych chwil, trochę tych mniej fajnych, ważne że zawsze po upadku się podnosimy. I oby tak dalej. Życzę wam wszystkim odkrywania wielu fantastycznych inspiracji, dzielenia się nimi i nie spoczywania na laurach. Ja mam nadzieję, że wena będzie mnie odwiedzać częściej ;)

Buziaki Gosha ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz