poniedziałek, 8 września 2014

Something new




          Brak czasu powoduje, że zaniedbuję bloga. Bezsenność jednak daje mi możliwość dodania notki. Każdy kto mnie zna wie, że kocham testować nowości kosmetyczne. Nie zamykam się na żadną markę. Chcę być obiektywna i wszystko sprawdzić na swojej skórze, rzęsach, czy paznokciach.


          Wiadomo, że kwestia doboru jest indywidualna. Jedni będą zachwyceni danym kosmetykiem, inni są nim kompletnie rozczarowani. U mnie sprawa wygląda tak, że często jeśli w produkcie znajduje się np. olej mineralny, albo alkohol dostaje okropnego wysypu pryszczy. To jest sygnał do natychmiastowego odstawienia.


       Poniżej przedstawie kilka kosmetyków, które stosuję od kilku miesięcy, niestety nie wszystkie okazały się strzałem w 10!

     Zacznę od tych najlepszych, a na koniec te, które pójdą w inne ręce.

1. Olej kokosowy 100% pure opakowanie 500 ml kupiony w Carrefour. Nie jest to moja pierwsza styczność z tego typu specyfikiem. Wcześniej używałam wersji z Biochemii urody. Pierwsza zauważalna różnica to zapach. Ten z Biochemii miał piękny kokosowy zapach. Był droższy i miał mniejszą pojemność. Mój nowy olej nie pachnie w ogóle, jednak nie jest to wada. Działa dokładnie tak samo. Wspaniale nawilża. Używam jako kremu na noc. Rano skóra jest ukojona, miękka i w pełni nawilżona.
Cena ok. 15 złotych



2. Perłowa baza pod cienie marki ZOEVA. Kupiłam, ponieważ skończyła się moja baza z Elf'a. Z czystej ciekawości. Zamówiłam ją na http://mintishop.pl. To, że jest perłowa nie ma żadnego znaczenia, bo pokryta cieniem nie przebija spod niego. Co do działania, uważam że spełnia swoje zadanie, czyli przedłuża trwałość cieni, wysyca ich barwę. Jest mega wydajna. Opakowanie jest poręczne.



Cena ok. 30 złotych


3. Olej tamanu z Paese. Drugie opakowanie, zapach pozostawia wiele do życzenia. Na szczęście nie jestem osobą specjalnie wrażliwą na zapachy. Przeznaczenie walka z krostkami, pryszczami. Sprawdza się świetnie. Zmiana posmarowana wieczorem już rano nie jest bolesna i znacznie mniejsza.
Cena ok.28 złotych

4. Pozostając przy marce Paese. Wpadłam niedawno na ich róż z olejem arganowym. Odcieni jest sporo, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Ja zdecydowałam się na brzoskwiniowy. Jest raczej delikatny. Nie zrobimy sobie nim krzywdy, plam.
Cena ok. 20 złotych

5. Kredka do brwi Sleek w odcieniu light. Z jednej strony grzebyk, z drugiej woskowa kredka. Cudo i tyle. Nie ma co dużo gadać. Dostępna np. na http://bestmakeup.pl

Cena ok. 20 złotych

6. Odkryty na nowo rozświetlacz od Revlon Bare it all w kolorze pink a boo. Nie używałam długo. Czekałam na zdenkowanie ulubionego rozświetlacza z limitowanki Essence. Ma ciekawy różowy odcień. Nadaje kościom policzkowym młodzieńczy blask. Można mieszać go z podkładem dla uzyskania efektu "glow".

Ceny niestety nie pamiętam ;)

7. Pomadka Maybelline z serii Color sensational w kolorze 175 Pink punch. O fuksji to ja mogę mówić godzinami. Kocham, uwielbiam, nie wyobrażam sobie mojej toaletki bez szminki w tym kolorze. Ta konkretna jest straaasznie trwała. Potrafi być na moich ustach 6-7 godzin. Nie wysusza ust.

Cena na promocji 15 złotych

8. Pencil brush ZOEVA. Ich pędzle to fenomen. Posiadam w swej kolekcji dwa. Oba są godne polecenia, miękkie, dobrze wyprofilowane. Klasa sama w sobie.


Cena plus minus 30 złotych

9. Mascara Bourjois volume glamour max. Trafiła mi się sposobność,że dostałam ją w prezencie. Cena regularna trochę odstrasza. Efekt jest tego wart! Niestety ciężko się zmywa, co mnie irytuje. Pogrubienie i wydłużenie wyciszają te wady.

Cena ponad 50 złotych

10. Najgorsze zostawiłam na koniec. Cicalfate emulsja post- acte od Avene. Marka dobrze znana, apteczna, droga. Pomyśleć by można. Produkt idealny, łagodny. przeznaczony dla skóry po zabiegach etc. Miałam z tej serii krem i był w porządku. Jednak tym razem przez nieuwagę zamiast kremu sięgnęłam po wcześniej wspomnianą emulsję. O dziwo ma bardzo pozytywne opinie na Wizażu. Niestety przeokrutnie mnie zapchała. Dostałam wysupu jakiego dawno nie miałam. Bolesne podskórne grudki, czerwone place. Generalnie tragedia. Niestety boli ilość jaką wydałam na ten sepcyfik, czyli 50 złotych...Z mojej strony nie polecam. Jednak jak wcześniej pisałam, nie powiedziane, że u kogoś się nie sprawdzi.

Mam nadzieję, że któryś z opisanych po krótce produktów was zainteresuje. Może sięgniecie po coś i stanie się waszym KWC. Liczę na zdanie relacji.

Gosha ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz